Pałac Większyce - restauracja w XIX
wiecznym stylu
Nieopodal Kędzierzyna Koźla, przy
dawnej drodze na Nysę, w miejscowości Większyce, znajduje się
przepiękny XIX wieczny, neogotycki pałacyk. Trudno nie zauważyć
go z samochodu. Ciekawa architektura, charakterystyczna barwa cegieł
( jasna ochra) i usytuowanie na niewielkim wzgórzu sprawiają, że
jest widoczny z daleka.
Ale najpierw trochę historii.
W roku 1852 dobra w Większycach stały
się własnością radcy handlowego oraz filozofa Marca Heymanna. W
latach sześćdziesiątych XIX wieku Heymann założył 22 hektarowy
park krajobrazowy w stylu angielskim wykorzystując naturalne,
pagórkowate ukształtowanie terenu oraz
zasilany podziemnym źródłem staw. Na
stawie znajduje się wyspa, gdzie według legendy stała niegdyś
biała altanka z posągiem Adama i Ewy, ulubione miejsce spacerów
zakochanych. Obecnie park nadal cieszy oczy pięknym starodrzewiem, nieco
ponadgryzanym przez bobry, co dodaje mu dodatkowego, romantycznego
uroku. Lekko zaniedbany, ze zwalonymi mostkami i zarośniętymi
alejkami, paradoksalnie, idealnie wpisuje się w stylistykę
posiadłości.
W roku 1871 zakończono budowę pałacu,
który pozostał w rękach Heymannów do roku 1912. Kolejnym
właścicielem pałacu został Emil Phyrkosch, przemysłowiec z
pobliskiego Raciborza.
Tuż przed II wojną światową Emil
Phyrkosch przekazał posiadłość na cele społeczne. Mieściły się
w nim kolejno przedszkole i szpital. II wojnę światową pałac przetrwał w niezłym stanie. W latach 1945-1986 pałac zaadaptowano
na potrzeby Uniwersytetu Ludowego. Od roku 2003 ponownie znajduje się
w rękach prywatnych, odzyskując powoli swój dawny blask. Ponad 8
lat trwały żmudne prace konserwatorsko-renowacyjne . Pieczołowicie
odrestaurowano pałacowe wnętrza z przepiękną, bogatą sztukaterią
ścienną i sufitową. Ręcznie malowane ściany, zabytkowe
oryginalne meble z epoki, piękne kryształowe żyrandole oraz
oryginalne elementy wyposażenia tworzą niepowtarzalną atmosferę
elegancji i dobrego smaku. No cóż.... dyskretny urok burżuazji.
A tak na poważnie – pałacyk
odrestaurowano ze smakiem, z dbałością o najdrobniejszy szczegół.
Właścicielom udało się uniknąć popadnięcia w tani
sentymentalizm, od którego już tylko krok od wszech panującego w
pałacowych restauracjach kiczu.
Obecnie na parterze pałacu mieści się
stylowa restauracja, szczycąca się wieloma nagrodami i
wyróżnieniami we wszelkich możliwych rankingach kulinarnych.
Niewielkie, kameralne sale, stoliki dyskretnie ustawione w niszach ,
sprawna obsługa - naprawdę robi wrażenie.
Restauracja słynie ze znakomitej
kuchni. Niestety, po sutym domowym śniadaniu skusiliśmy się
jedynie na crème brûlée z sorbetem. I było to najlepsze crème
brûlée jakiem kiedykolwiek jadłam.
Przepiękny! Nawet nie wiedzieliśmy o jego istnieniu. A jak z cenami? Można go również zwiedzać, czy do dyspozycji jest tylko restauracja? ;)
OdpowiedzUsuńMożna zwiedzać park i parter (restauracja). Ale jest co oglądać, bo każda sala jest inna. Odnosi się wrażenie że jemy obiad w muzeum ;-). Piętra nie są udostępnione. Ceny niskie nie są, ale też nie szokują. Takie zdroworozsądkowe.
Usuń