Wyspy Liparyjskie lub Eolskie to grupa
wysp pochodzenia wulkanicznego usytuowana na Morzu Tyrreńskim.
Liczy siedemnaście wysp - siedem większych, zamieszkałych, licznie
odwiedzanych przez turystów, oraz dziesięć mniejszych, często
będących jedynie niewielką formacją skalną, nieomal całkowicie
pozbawionych roślinności i śladów ludzkiej działalności. Dwie
z nich Vulcano i Stromboli po dziś dzień są czynnymi wulkanami (mapa rozmieszczenia wysp według Wikipedii).
Największa z nich Lipari ma 37,3 km2
powierzchni. Pozostałe: Salina (26,1 km2) , Vulcano (20,9 km2)
Stromboli (12,2 km2), Filicudi (9,5 km2), Alicudi( 5,2 km2) i
Panarea (3,4 km2). Wyspy sprawiają imponujące wrażenie z uwagi na
ich wysokość bezwzględną. Najwyższe w nich Salina i Stromboli
maja odpowiednio 962 i 924 m n.p.m. Wyspy, chociaż pozbawione
naturalnych zasobów wody pitnej, porasta dość bujna wiecznie
zielona roślinność. Woda w domach gromadzona jest w specjalnych
cysternach na wodę opadową, spływającą z dachów, a wodociągi
miejskie korzystają z systemów cystern umieszczonych w górach.
Niższe partie wysp są zamieszkane i posiadają dość bogatą
infrastrukturą turystyczną: hotele, pensjonaty, plaże,
restauracje. Wyspy można potraktować jako doskonałe miejsce na
spędzenie urlopu lub jako cel jednodniowej wycieczki.
Wyspy są doskonale skomunikowane
poprzez połączenia promowe ze stałym lądem ( promy kursują z
Reggio di Calabria, Messyny a nawet Neapolu). Promy
pasażersko-samochodowe kursują także pomiędzy wyspami
dostarczając niezbędne produkty i oczywiście turystów. Warto
pamiętać, że trzy spośród wysp Liparyjskich (Lipari, Vulcano i
Salina) są na tyle duże, że posiadają rozbudowaną sieć dróg.
Na wyspy można również dostać się statkami kursującymi z wielu
miejscowości na Sycylii (głównie z Milazzo i Mesyny) lub z
Kalabrii. Są to bądź połączenia stałe, rejsowe, bądź rejsy
turystyczne organizowane w najróżniejszych konfiguracjach przez
niezliczonych „armatorów” - tych dużych i tych najmniejszych
dysponujących zaledwie kilkuosobowym stateczkiem motorowym. Wszystko
zależy od fantazji, czasu i zamożności turysty. Koszt wyprawy
także zróżnicowany - przy czym należy pamiętać, że najlepsze
ceny uzyskamy bezpośrednio w porcie, u przewoźnika. Po sezonie nie
ma problemu z biletami , w pełnym sezonie warto zaopatrzyć się w
bilety z niewielkim wyprzedzeniem. Koszt jednodniowej wyprawy na
wyspy (w naszym przypadku była to trasa Tropea – Vulcano –
Lipari – Stromboli - Tropea - 12 godzinna wycieczka z trzema
przerwami na zwiedzanie i ewentualną kąpiel) wynosi ok 40-50 euro
od osoby. W tym roku, z uwagi na duża aktywność Stromboli,
prawdziwym hitem sezonu są nocne wycieczki wokół tej wyspy. Koszt
około 25-30 euro na osobę.
VULCANO
Wpływając do niewielkiego portu na
wyspie Vulcano (do tego samego, do którego przypływają promy
pasażersko-samochodowe) przede wszystkim zwracamy uwagę na
intensywny, mało przyjemny zapach siarkowodoru unoszący się w
powietrzu. To nic innego jak oddech wulkanu. Po jakimś czasie
przestajemy zwracać na niego uwagę, ale pierwsze wrażenie jest
dość przejmujące, zważywszy, że ze stożka wulkanicznego
górującego nad portem unoszą się w wielu miejscach, niczym
chmury, kłęby siarkowej pary. Do krateru prowadzi dość wygodne
podejście trasą turystyczną. Podejście nie jest ani zbyt
intensywne, ani technicznie trudne (takie w stylu naszych Beskidów).
Jednak przewyższenie to prawie 400 metrów. Wejście i zejście do
portu oceniam na ok 2,5 godziny. Brak czasu oraz odpowiedniego
wyposażenia sprawiły, że zmuszeni byliśmy tym razem zrezygnować
ze zdobycia krateru, obiecując sobie solennie, że jeszcze kiedyś
się z wulkanem porachujemy.
Kolejną atrakcją wyspy jest termalne
kąpielisko w błotach siarkowych. Usytuowane w niedalekiej
odległości od portu, oddzielone od głównej drogi jedynie
trzcinowym płotkiem oferuje spacerowiczom niezapomniany spektakl.
Niczym kanibale w pełni barw wojennych, wymalowani jasno-żółtym
siarkowym błockiem, tłumy ludzi oddają się leczniczemu działaniu
minerałów. I tylko zapowiedź kapitana statku, że nie czeka na
spóźnialskich powstrzymała nas od zanurzenia się w śmierdzącą
siarkowodorem sadzawkę.
Za to nie powstrzymaliśmy się przed
zakosztowaniem kolejnej z miejscowych atrakcji . Są nią czarne
plaże, gdzie piasek zastępuje miałki, delikatny w dotyku
wulkaniczny tuf. Uzupełnieniem są gorące źródła bijące z dna
morza, pozwalające na gorącą, morską kąpiel niezależnie od pory
roku. Lekkie zmarszczenie powierzchni wody świadczy o występowaniu
tych małych podmorskich gejzerków.
Plaże znajdują się także po
przeciwnej stronie wyspy, jednak brak czasu nie pozwolił na ich
odwiedzenie. Zamieszczony plan wyspy Vulcano pokazuje większość
mieszczących się na niej atrakcji.
Na koniec chciałabym wspomnieć o
jeszcze jednym, jakże sympatycznym epizodzie związanym z naszą
wycieczką na Vulcano. Był nim festyn i przegląd zespołów
ludowych z Wysp Liparyjskich. Korowód barwnych postaci przy
akompaniamencie ludowej muzyki przeszedł uliczkami miasta, ku
uciesze i zachwytowi turystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz