Cztery pory roku - zima nad Zalewem
Tydzień temu obiecałam wyprawę do
gliwickiej Palmiarni jednak pogoda, jak ma to ostatnio w zwyczaju,
pokrzyżowała nasze plany. Gdy rano otwiera się oczy i widzi za
oknem piękne słońce, a termometry w styczniu wskazują 11 stopni
na plusie trudno oprzeć się chęci pojechania w plener. Po krótkiej
naradzie zdecydowaliśmy się na Zalew Pławniowicki, ulubione
miejsce naszych wypraw, niezależnie od pory roku.
To całkiem spore jezioro usytuowane
jest niespełna 50 km od Katowice, opodal wsi Pławniowice (wsi z
przepięknym pałacem, ale o nim będzie mowa w kolejnych postach) w
gminie Rudziniec. Dojazd jest wyjątkowo prosty i łatwy, nieomal z
każdego zakątka Aglomeracji Śląskiej. Zaledwie kilkadziesiąt
metrów dzieli brzegi jeziora od autostrady A4, jednak gęste lasy i
bogata roślinność całkowicie zabezpieczają zbiornik przed
hałasem. Liczne parkingi i miejsca postojowe wzdłuż całej linii
brzegowej zdecydowanie sprzyjają odwiedzaniu tego urokliwego zakątka
i turystyce wypoczynkowej.
Na początek kilka danych o samym
jeziorze. Powstało w roku 1970 na terenach po dawnej kopalni piasku. Jak na zbiornik o tym charakterze ma sporą powierzchnię 250 ha. Dzieli się na zbiornik duży i mały. Ma również wyjątkowo czysta wodę, co zawdzięcza zarówno piaszczystemu podłożu jak i Potokowi Toszeckiemu zasilającemu zbiornik.
Od strony wsi Niewiesze znajduje
się spora strzeżona, piaszczysta plaża. Tam też rozlokowały się
pola biwakowe, gastronomia, ośrodki sportów wodnych. Pozostała
część jeziora zarezerwowana jest dla osób preferujących
zdecydowanie mniej hałaśliwy wypoczynek. Wokół jeziora wiodą
trasy spacerowe i rowerowe, sprzyjające aktywnemu wypoczynkowi
niezależnie od pory roku.
Krótki, styczniowy dzień nie sprzyja
długim eskapadom, dlatego zdecydowaliśmy się wczoraj jedynie na
spacer wokół jeziora. Obejście zbiornika zajmuje od 2 do 2,5
godziny spokojnego marszu, a trasa jest na tyle wygodna, że nie
wymaga ani specjalistycznego obuwia, ani ekstra przygotowania
kondycyjnego. Akwen o tej porze roku sprawia wrażenie całkowicie
wymarłego. Pozamykane bary i restauracje, opustoszałe plaże z
nielicznymi spacerowiczami i przejmująca cisza to pierwsze
spostrzeżenia turysty. Jednak jezioro w rzeczywistości tętni
życiem. Niezależnie od pory roku jest ulubionym siedliskiem ptactwa
wodnego. Teraz, niepłoszone przez ludzi kaczki, cyranki i inne
ptaki przejęły jezioro w swoje niepodzielne władanie.
Oczywiście jak każdy spacer również
ten wczorajszy wczorajszy przyniósł nam nie lada niespodziankę i
odkrycie. Na jednej z posesji zobaczyliśmy na drzewach bazie-kotki.
Czyżby pierwsze zwiastuny wiosny?.
Na wiosenne spacery nad zalewem wrócimy
za kilka tygodni relacjonując zmiany o otoczeniu jeziora i
proponując inne formy spędzenia czasu w tej okolicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz