niedziela, 18 stycznia 2015

Zalew Pławniowicki - wyprawa na każda porę roku

Cztery pory roku - zima nad Zalewem

Tydzień temu obiecałam wyprawę do gliwickiej Palmiarni jednak pogoda, jak ma to ostatnio w zwyczaju, pokrzyżowała nasze plany. Gdy rano otwiera się oczy i widzi za oknem piękne słońce, a termometry w styczniu wskazują 11 stopni na plusie trudno oprzeć się chęci pojechania w plener. Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy się na Zalew Pławniowicki, ulubione miejsce naszych wypraw, niezależnie od pory roku.

To całkiem spore jezioro usytuowane jest niespełna 50 km od Katowice, opodal wsi Pławniowice (wsi z przepięknym pałacem, ale o nim będzie mowa w kolejnych postach) w gminie Rudziniec. Dojazd jest wyjątkowo prosty i łatwy, nieomal z każdego zakątka Aglomeracji Śląskiej. Zaledwie kilkadziesiąt metrów dzieli brzegi jeziora od autostrady A4, jednak gęste lasy i bogata roślinność całkowicie zabezpieczają zbiornik przed hałasem. Liczne parkingi i miejsca postojowe wzdłuż całej linii brzegowej zdecydowanie sprzyjają odwiedzaniu tego urokliwego zakątka i turystyce wypoczynkowej.

Na początek kilka danych o samym jeziorze. Powstało w roku 1970 na terenach po dawnej kopalni piasku. Jak na zbiornik o tym charakterze ma sporą powierzchnię 250 ha. Dzieli się na zbiornik duży i mały. Ma również wyjątkowo czysta wodę, co zawdzięcza zarówno piaszczystemu podłożu jak i Potokowi Toszeckiemu zasilającemu zbiornik.
 Od strony wsi Niewiesze znajduje się spora strzeżona, piaszczysta plaża. Tam też rozlokowały się pola biwakowe, gastronomia, ośrodki sportów wodnych. Pozostała część jeziora zarezerwowana jest dla osób preferujących zdecydowanie mniej hałaśliwy wypoczynek. Wokół jeziora wiodą trasy spacerowe i rowerowe, sprzyjające aktywnemu wypoczynkowi niezależnie od pory roku.

Krótki, styczniowy dzień nie sprzyja długim eskapadom, dlatego zdecydowaliśmy się wczoraj jedynie na spacer wokół jeziora. Obejście zbiornika zajmuje od 2 do 2,5 godziny spokojnego marszu, a trasa jest na tyle wygodna, że nie wymaga ani specjalistycznego obuwia, ani ekstra przygotowania kondycyjnego. Akwen o tej porze roku sprawia wrażenie całkowicie wymarłego. Pozamykane bary i restauracje, opustoszałe plaże z nielicznymi spacerowiczami i przejmująca cisza to pierwsze spostrzeżenia turysty. Jednak jezioro w rzeczywistości tętni życiem. Niezależnie od pory roku jest ulubionym siedliskiem ptactwa wodnego. Teraz, niepłoszone przez ludzi kaczki, cyranki i inne ptaki przejęły jezioro w swoje niepodzielne władanie.

Oczywiście jak każdy spacer również ten wczorajszy wczorajszy przyniósł nam nie lada niespodziankę i odkrycie. Na jednej z posesji zobaczyliśmy na drzewach bazie-kotki. Czyżby pierwsze zwiastuny wiosny?.


Na wiosenne spacery nad zalewem wrócimy za kilka tygodni relacjonując zmiany o otoczeniu jeziora i proponując inne formy spędzenia czasu w tej okolicy.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz